Jezus tymczasem wszedł na teren świątyni i wyrzucił stamtąd wszystkich handlarzy, zarówno tych sprzedających, jak i kupujących. Tym zaś, którzy wymieniali pieniądze(*1), powywracał stoły, a sprzedawcom gołębi(*2) ich ławy. I tak zawołał:
— Czyż nie jest napisane, że mój dom będzie domem modlitwy(*3), wy zaś czynicie z niego miejsce rozboju(*4).
Tam też zaczęli podchodzić do Niego ślepi i kulawi, a On ich uzdrawiał. Natomiast arcykapłani i uczeni w Piśmie chociaż byli świadkami cudów, których On dokonał, zaczęli oburzać się na fakt tego, że Jezus nie skarcił chłopców biegających po świątyni i głośno wołających: „Ratuj nas(*5), Synu Dawida!”. Podeszli więc do Niego i spytali:
— Słyszysz, co oni wołają?
A Jezus tak im odpowiedział:
— Owszem, lecz czyżbyście nigdy nie czytali tego, co mówi Pismo: Nawet usta najmłodszych głoszą Twą potęgę?(*6).
I zostawiając ich oniemiałych, wyszedł poza obręb miasta, by spędzić noc w Betanii.
══════════
(*1) Każdy Izraelita powyżej 19. roku życia był zobowiązany zapłacić pół sykla podatku świątynnego, aby sama świątynia, jak i system ofiarniczy mógł funkcjonować bez przeszkód. Owe pół sykla było równowartością dwóch dniówek pracy robotnika rolnego. Podatek ten należało zapłacić tylko w walucie izraelskiej, gdyż inna była uważana za nieczystą. Tak więc w rachubę wchodziły tylko sykle galilejskie lub sykle świątynne, czyli specjalny rodzaj waluty rozrachunkowej rozliczającej podatek w tej świątyni jerozolimskiej. Z uwagi na to, że oprócz lokalnych Żydów do świątyni przybywali także Żydzi z innych krajów, którzy dysponowali pieniędzmi swoich krajów, w świątyni były otwarte specjalne kantory do wymiany waluty. Wymieniano pieniądze obce na te prawnie uznane za godne do złożenia na ofiarę. Biorąc pod uwagę, sposób „opodatkowania” oraz to, że różnice kursowe i prowizje były ustalane przez tych „bankierów” były bardzo płynne cały system był jednym wielkim zdzierstwem i oszukaństwem. Przy pojedynczej wymianie ludzie zwykle tracili około jednej czwartej sykla, a więc równowartość jednej dniówki. Nic dziwnego, że to nie podobało się Jezusowi. Zwykle komentatorzy twierdzą, że Jezus wpadł tam w gniew. Tekst jednak nic o tym nie wspomina.
(*2) Jeśli kogoś nie było stać na złożenie ofiary z wołu lub baranka, mógł złożyć ją z pary gołębi. Dlatego na terenie świątyni otworzyło swe stragany wielu sprzedawców gołębi.
(*3) Por. Iz 56,7.
(*4) Por. Jr 7,11.
(*5) Dosł. „Hosanna!”.
(*6) Por. Ps 8,3.