Słowo „demon” pochodzi od gr. daimones lub daimonia. Daimones literalnie oznacza „duch prowadzący”. W wyobrażeniach pogańskich początkowo identyfikowano demony z grupą zdegradowanych bóstw, które utraciły swoje znaczenie na rzecz innych zajmujących poczesne miejsca w ówczesnych panteonach. Dysponowały jednak jeszcze pewną mocą, którą mogły oddziaływać na ludzi. Hebrajczycy demonami nazywali wszelkie bóstwa pogańskie (por. Ps 106,37). W Septuagincie słowa daimonia używano w charakterze pogardliwym. Grecy w swej pogańskiej religii używali słowa daimon do nazywania bóstw, które – jak wierzyli – były odpowiedzialne za rozdzielanie życiowych losów (gr. daio).
Nowy Testament nie podaje precyzyjnej definicji demonów ani ich pochodzenia, jednak sugeruje, że są to sługi szatana (diabła, Lucyfera, Belzebuba), czyli zbuntowanego anioła, który wystąpił przeciwko Bogu. To daje do myślenia, że demonami mogą być inni upadli aniołowie (por. 2 P 2,4; Jud 6). Ich ocena duchowa i moralna w NT jest jednoznacznie negatywna i oznacza całkowicie zepsutą osobowość, która stoi w opozycji do wszystkiego, co pochodzi od świętego Boga lub do Niego przynależy (por. Jk 2,19). Bez wątpienia demony reprezentują zepsuty świat duchowej ciemności.
Demony nie istniały od początku stworzenia, gdyż wszystko, co Bóg uczynił, było bardzo dobre (por. Rdz 1,31). Dopiero po rebelii szatana (wspomnianej w Iz 14,12-15), który pociągnął za sobą jedną trzecią zastępów anielskich (por. Ap 12,4), demony pojawiły się na Ziemi. Wbrew powszechnej opinii Bóg nie walczy z szatanem ani z demonami (jego sługami). Najwyższy jest Stworzycielem i jednym tchnieniem wypowiedzianego Słowa może zniszczyć całą duchową opozycję ciemności (por. 2 Tes 2,8). W wojnę duchową (której istnienie jest potrzebne, aby okazało się, kto z ludzi skłania się ku ciemności, a kto ku Światłości – por. J 3,21; Łk 16,11) zaangażowani są Boży aniołowie i Boży lud (głównie modlitwą). Także Jezus, będąc na Ziemi, nigdy nie walczył z demonami. On im rozkazywał, a one w popłochu wykonywały Jego polecenia (por. Mt 17,18; Mk 1,25-27; Mk 9,25; Łk 4,35; Łk 8,28-33 etc).
W NT znajdujemy wiele opisów wypędzania demonów z ludzi, którzy tkwili w duchowych ciemnościach. Jezus nie czynił tego dla zyskania popularności, a jedynie dla uwiarygodnienia przekazu o głoszonym Królestwie Niebios. Tego samego oczekiwał od swoich uczniów (por. Mt 9,35-10,1). Jezus nigdy nie pozwalał, aby demony były zaangażowane w głoszenie świadectwa o Nim (por. Mt 16,16; Mk 3,11-12; J 6,69). Zdarzało się, że ludzie, którzy z niewłaściwych pobudek starali się naśladować Jego lub Apostołów w wyganianiu demonów, doświadczali surowych tego konsekwencji (por. Dz 19,13-16). Zresztą sama zdolność wypędzania demonów w opinii Jezusa nie jest żadnym znakiem przynależności do Niego (por. Mt 7,21-23). Jest nawet możliwe, że „skuteczne egzorcyzmy” są wyższą formą zwodzenia i swoistym „spektaklem” wyreżyserowanym przez siły ciemności dla uzyskania chwilowej „wiarygodności”. Tego rodzaju strategia sił ciemności musiała być znana Żydom, skoro właśnie takim podejrzeniem zaatakowali Jezusa w Mt 12,24.
Niezdolność do wypędzenia pewnego rodzaju demonów może wynikać z „niedostatku zaufania do Najwyższego”, jak to sformułował Jezus w Mt 17,20 (NPD). To niezwykle ważna uwaga. Aby demon mógł zostać usunięty, potrzebna jest osobista wiara egzorcysty czyli jego totalne poleganie na Bogu. Niestety, wielu „egzorcystów” czy „uzdrawiaczy” (w istocie fałszywych nauczycieli) żeruje na ludzkich nadziejach i naiwności, a brak skuteczności swego działania tłumaczą zwykle brakiem wiary ich „klientów”. Winą za niepowodzenie obarczają innych, nigdy siebie. Działają w myśl zasady: gdy jest sukces – „to nasza zasługa”, gdy go nie ma – „to ich wina”. Podobnie działają zwodzicielscy „uzdrowiciele”.
Opis z Mt 8,28-32 pokazuje, że demony mogą znaleźć mieszkanie nie tylko w ludziach, ale i w zwierzętach. Ap 20,10 wyjaśnia, że po Sądzie Ostatecznym demony razem z szatanem zostaną wrzucone do ognistego jeziora płonącej siarki. Tymczasem część z nich działa w obecnym świecie, a część jest uwięziona w piekielnej czeluści (gr. Tartaros) – ulokowanej w najgłębszych lochach mrocznej Otchłani (por. 2 P 2,4; Jud 6). Demony mogą zamieszkiwać lub opętywać jedynie te osoby, które nie trwają w Chrystusie. Zanurzenie w Duchu Chrystusa zabezpiecza przed demonicznym opętaniem, chociaż nie zabezpiecza przed pokuszeniami czy demonicznymi wpływami. Walka duchowa trwa bowiem nieustannie. Bycie religijnym, podobnie jak pełnienie funkcji duchownych czy posług kościelnych, również nie jest żadnym zabezpieczeniem przed demonicznym opętaniem. Nie są zabezpieczeniem jakiekolwiek symbole czy rytuały. Jedynym zabezpieczeniem przed opętaniem przez demony jest napełnienie swego wnętrza Słowem i Duchem Bożym (por. Łk 11,24-26 oraz Mk 3,23-27; Dz 19,13-16; Ef 5,18-20; Kol 3,16-17). Demoniczne opętania wcale nie muszą manifestować się jak w filmowych horrorach. W istocie takie manifestacje zdarzają się niezwykle rzadko. Dość powszechnie polegają na takim związywaniu serc i myśli człowieka, że staje się on posłusznym narzędziem w rękach sił ciemności, które prowadzą go w realizacjach planów władcy mroku (por. Ef 2,1-2; Ef 4,17-19). Tacy ludzie z pozoru niczym nie różnią się od innych, mogą nawet piastować eksponowane stanowiska społeczne, polityczne czy kościelne, jednak ich serca zbuntowane przeciwko Bogu (por. Ef 2,1-2), zakochane w doczesnym świecie (por. 2 Tm 4,10; Jk 4,4; 1 J 2,15) lub pochłonięte miłością do pieniędzy czy władzy (konsumpcjonizm, hedonizm, materializm – por. J 3,19; Mt 6,24; Rz 2,17-24; 1 Tm 6,10; 2 P 2,15; 1 J 2,9-11) stały się łatwym łupem sił ciemności.
Na osobną uwagę zasługuje wypowiedź Jezusa zanotowana w Mt 16,18. W oryginale w zdaniu: „Bramy Hadesu jej [tzn. tej ekklesii, czyli społeczności wierzących (żywego Kościoła)] nie przemogą”, użyto klasycznej metonimii . W czasach antycznych określenie „brama” miało zawsze charakter militarny i nie tylko odnosiło się do fragmentu twierdzy, ale również opisywało doborowy oddział zbrojny, który w warownym grodzie strzegł przydzielonej mu konkretnej bramy, np. Bramy Wodnej, Bramy Wschodniej, Bramy Złotej etc. Nazwa oddziału była zatem ściśle powiązana z miejscem, w którym pełnił on swoją służbę. W podobny sposób określane były np. odziały powstańcze, które w 1944 r. broniły określonych miejsc, np. „Mokotów broni się nadal”, „Ochota walczy nieustraszenie”. Grecki oryginał odnotowuje, że Chrystus odnosi się do Otchłani (gr. Hades; hebr. Szeol) w perspektywie potęgi Śmierci, której – jako dziedzictwo po Adamie – podlegają wszyscy ludzie. Jezus zapowiada, że Śmierć nie będzie w stanie zatrzymać Bożego Ludu we wnętrzu Otchłani, gdy w chwili Jego powtórnego przyjścia lud ten zostanie wywołany do wyjścia z niej do odwiecznego i nieskończonego Bożego Życia. Czasami tłumacze błędnie używają tu słowa „Piekło”. W rzeczywistości w oryginale nie ma takiego słowa. Jest tam słowo „Otchłań”, które w Biblii odnosi się do tymczasowego miejsca pobytu wszystkich umarłych czekających na Sąd Ostateczny. W Otchłani (w Hadesie, w Szeolu) znajdują się zarówno „Raj” (gr. Paradeisos, hebr. Pardes – słowo pochodzenia perskiego oznaczające ogród warzywny lub park pełen drzew), jak i „Piekło” (gr. Abyssos, Tartaros, Gehenna; hebr. Ge-Hinnom). Nie są one jednak ostatecznym miejscem pobytu zmarłych. Po Sądzie Ostatecznym jedni ludzie trafią do Nowych Niebios, a później na Nową Ziemię, inni zaś do ognistego jeziora płonącej siarki, które jest symbolicznym obrazem miejsca wiecznego potępienia. Tekst nie precyzuje, kim są owi strażnicy wrót Otchłani, ale z pewnością nie są to demony, jak popularnie się to przedstawia, gdyż – zgodnie z 2 P 2,4 – one same (a dokładnie rzecz biorąc – ich część) czekają na Sąd Ostateczny związane w najgłębszych lochach Szeolu. Demony te muszą zatem być pilnowane przez inne postaci (byty) poddane Bogu. Według Ap 1,18 sam Jezus trzyma w swym ręku klucze do bramy Szeolu. Mimo skrótowości i pewnej zawiłości literalnych przekładów, wynikającej głównie z powszechnie słabej znajomości ówczesnego tła kulturowo-militarnego, przesłanie komentowanego fragmentu jest jednak absolutnie jasne: wieczna Śmierć (nieskończona egzystencja w cierpieniu) nie zapanuje nad tymi, którzy, trwając w przyjaźni z Bogiem, tworzą społeczność ludu ufającego Chrystusowi.
Patrz też → Szatan; → Diabeł; → Wojna duchowa.