Gr. krisis. Słowo to jest rzeczownikiem rodzaju żeńskiego pochodzącym od czasownika krino („sądzić” lub „być osądzanym”). Semicka wizja sądu jest zasadniczo różna od greckiej. Jezus opisał ją w Mt 25,30-33. Sąd taki polega na rozdzieleniu ludzi według ustalonego kryterium, a nie na „ważeniu uczynków”, jak to obrazuje grecka mitologia.
Dzień Sądu Ostatecznego jest w Biblii nazywany także Dniem Gniewu lub Dniem Odpłaty. Niestety, zapowiadani przez Jezusa fałszywi nauczyciele coraz częściej wmawiają ludziom, że Bóg jest tak bardzo rozmiłowany w grzesznym świecie, iż Jego jedynym celem jest powszechne obdarowywanie ludzkości swą bezwarunkową miłością i zbawienie wszystkich niezależnie od okoliczności. Ludzie ci zapominają (albo, co gorsza, ukrywają), że przesłanie Dobrej Wiadomości o ratunku, jaki jest W CHRYSTUSIE, nie jest głoszeniem powszechnego obdarzania ludzkości Bożą miłością, ale informacją, że w Dniu Bożego Gniewu uratowani zostaną tylko ci, do których w Dniu Sądu przyzna się Jezus Chrystus. Rzecz więc nie w tym, czy ktoś twierdzi, że należy do Chrystusa, ale w tym, czy Chrystus przyzna się do danego człowieka – a wiadomo, iż przyzna się tylko do tych, którzy trwają W NIM w codziennym życiu (i wytrwają tak do końca). Słowo Boże wyraźnie mówi, że Chrystusowe przyznanie się do poszczególnych ludzi w Dniu Wielkiego Bożego Gniewu polegać będzie na wyczytaniu ich imion z Chrystusowej Księgi Życia. Zapisywani w niej są wyłącznie ci, którzy całą swoją ufność i nadzieję składają W CHRYSTUSIE, zanurzając w Nim całe swoje życie. Na wpis do tej Księgi nie można sobie zapracować ani uzyskać go „w uznaniu zasług”. Nie jest ona rejestrem dobrych uczynków, ale spisem ludzi, którzy rzeczywiście trwają W CHRYSTUSIE. Są oni stale przemieniani według Jego wzoru i w duchowym wymiarze stają się krok po kroku dziedziczącymi potomkami (gr. hyios). W czasie Sądu Ostatecznego z Księgi Życia wyczytani będą tylko ci, którzy w niej zostali zapisani i nie zostali z niej wykreśleni (Słowo Boże, choćby w Ap 3,5 i w Ps 69,29, wspomina o takiej możliwości). Chodzi więc o tych ludzi, którzy pełnili wolę Ojca (por. Mt 7,21), a nie swoją własną; którzy wytrwali i nie odstąpili od Jezusa (por. J 6,66; Hbr 3,12; Jud 6), ale zwycięsko przeszli przez wszystkie próby (por. Ap 2,7; Ap 2,11; Ap 2,17; Ap 2,26; Ap 3,5; Ap 3,12; Ap 3,21; Ap 21,7).
Wiele osób, opierając się na greckim sposobie myślenia, wyobraża sobie Sąd Ostateczny jako wydarzenie, w czasie którego będą ważone ich uczynki – dobre i złe – a to, co przeważy, zdecyduje o ich wejściu lub nie do Królestwa Bożego. Taki pogląd sięga swoimi korzeniami do pogańskiego mitu Temidy, która według legend sprawdza z zawiązanymi oczami i wagą w ręku, co przeważa – dobre czy złe uczynki. W świetle Biblii jest to pogląd całkowicie błędny. Sąd (gr. krisis) nie będzie polegał na ważeniu ich uczynków, ale na rozdziale ludzi zapisanych w Księdze Życia od pozostałych.
Są także ludzie opierający swe myślenie na moralizmie deistycznym, który sugeruje, iż czyniąc dobre uczynki, zapisują sobie w Niebiosach zasługi, z powodu których Bóg będzie „zobowiązany” odpłacić im zbawieniem. Taka filozofia sprowadza na manowce życie duchowe. Zamiast budować świadomość tego, jak wygląda duchowa rzeczywistość, na podstawie wskazówek zawartych w Słowie Chrystusa, osoby takie brną w swych wyobrażeniach, które nie mają nic wspólnego z Prawdą Bożą.