Zrozumcie w końcu, że przepisy mówiące o składaniu w świątyni(*1) przez ziemskiego arcykapłana krwi jako ofiary przebłagalnej(*2) za grzechy ludu, a także nakazujące spalanie ciał tych ofiar poza miastem(*3), były jedynie zapowiedzią tego, iż Jezus, aby wypełnić Prawo Mojżeszowe i uświęcić lud własną krwią, miał ponieść mękę poza bramami miasta. A zatem i my – upodabniając się do Niego – czyż nie powinniśmy wychodzić poza mury naszego osobistego bezpieczeństwa(*4), gotowi – Jego wzorem – znosić poniżenie? Przecież ten świat nie jest naszym trwałym domem(*5)! My dopiero zdążamy do tego, który ma nadejść! Dlatego głośmy chwałę Boga w Chrystusie, a naszą ofiarą wielbiącą Go niech będzie owoc warg, które wypowiadają się zgodnie z Jego Słowem i charakterem(*6).
══════════
(*1) Mowa o świątyni w Jerozolimie, która była centrum ofiarniczym wg Prawa Mojżeszowego.
(*2) Ofiara ta była składana w świątyni raz w roku (w dniu Jom Kipur) tylko przez najwyższego arcykapłana. Polegała ona na wylewaniu krwi zwierząt.
(*3) Dosł. „poza obozem” – por. Kpł 16,11-27.
(*4) Gr. parembole – określenie obozu podczas postoju w drodze przez pustynię Synaj. Przebywanie wewnątrz obozu stanowiło gwarancję bezpieczeństwa. Autor listu używa tego słowa jako metaforycznego określenia systemu zabezpieczenia, który w kultywowaniu religijnego status quo upatruje gwarancję wiecznego bezpieczeństwa.
(*5) Por. Flp 3,20; 2 Kor 5,6.
(*6) Por. Oz 14,3. Literalnie tekst grecki mówi: „(…) owoc warg mówiących zgodnie Jego imieniu”. W starożytności imię było uosobieniem cech danej osoby. Cały kontekst NT pokazuje, że nie chodzi o puste deklaracje typu „przyznaję się do Jezusa” czy „wielbię Jezusa”, jeśli za nimi nie idzie myślenie i postępowanie zgodne z tymi, jakimi przepełniony był Jezus. Chodzi raczej o to, aby charakter Jezusa oraz Jego nauczanie wybrzmiewało w tym co mówią Jego uczniowie.