Niezwykle ważne jest zaznaczenie na wstępie, że dary Bożego Ducha (służące budowaniu społeczności wierzących) nie są tożsame z obecnością Ducha Świętego Boga (Ducha Uświęcenia) w życiu człowieka. Duch Boży sam w sobie jest DAREM OD BOGA (swoistym zadatkiem rzeczywistości, która nas czeka), owym przedsmakiem Bożej rzeczywistości (por. Ef 1,14), a także Bożą pieczęcią, która zostaje odciśnięta na sercu wierzących (por. Ef 1,13). Jej obecność jest potwierdzeniem od Boga, iż konkretny człowiek został przez Niego zaakceptowany jako adoptowane dziecko (por. Ga 4,6).
Dary Ducha Bożego (dary duchowe) mają jeden i tylko jeden cel: budowanie (wzmacnianie) Ciała Chrystusa, czyli każdej lokalnej społeczności wierzących. Chodzi o to, aby uczniowie Jezusa podążali Jego śladami oraz naśladowali Jego sposób życia. Wszystkie dary są podporządkowane temu celowi i nie służą żadnym innym celom! Nie powinny więc być interpretowane jako potwierdzenie obecności Ducha Bożego w życiu wierzącego człowieka. Temu zadaniu służą inne czynniki opisane w haśle → Duch Boży w człowieku. Są to m.in. postawa dziecięctwa Bożego oraz życie w posłuszeństwie wobec Boga i unikanie grzechu jako efekt osobistego procesu uświęcenia, który Duch Boży przeprowadza w życiu człowieka. Chcemy raz jeszcze mocno podkreślić, że obecność Ducha Bożego w chrześcijaninie jest czymś zupełnie innym niż pojawienie się Jego darów potrzebnych do budowania wspólnoty wierzących (wyposażenie do efektywnej służby). Każdy człowiek, który się opamiętał i szczerze zanurzył w Chrystusa – poddając się Mu jako PANU Wszechrzeczy, co wyraża w codziennym życiu poprzez poszukiwanie woli Bożej i posłuszne jej pełnienie – ma Bożego Ducha, bo to, co się wydarzyło, nie byłoby możliwe bez wkroczenia w jego życie Bożego Ducha Świętości (Ducha Chrystusa).
Jakkolwiek większość darów Ducha Bożego jest jasno widoczna, rozpoznawalna i właściwie rozumiana w procesie budowania każdej wspólnoty ludu Bożego, to jednak są pośród nich dwa, które budzą wiele kontrowersji i najczęściej prowadzą do podziałów, co jest ewidentnym przeciwieństwem celu, dla jakiego zostały dane. Chodzi o tzw. mówienie językami (gr. glosolalia) oraz dar proroctwa. Zgodnie z tym, czego naucza Paweł Apostoł, dar języków jest znakiem dla niewierzących, a nie dla ludu Bożego (por. 1 Kor 14,22a), proroctwo zaś jest darem dawanym ludowi Bożemu w celu służenia nim we wspólnocie wiary. Chodzi o to, że:
- Gdy uczniowie „mówią językami”, jak to miało miejsce w dniu Pięćdziesiątnicy (por. Dz 2,1-12), mówią wówczas rzeczywistymi obcymi językami, których sami wcześniej nie znali. Dla niewierzących, którzy słyszą przesłanie Boże w swoich narodowych językach, jest to okazja do opamiętania się i zwrócenia do Chrystusa. Dla Izraela jest to ostrzeżenie przed: (a) myśleniem o sobie w kategoriach ekskluzywizmu oraz (b) odstępstwem od Boga („mowa w obcym języku” jest symbolem ogłaszania Bożego sądu nad niewierzącym Izraelem). W taki właśnie sposób przez uczniów Bóg wezwał do opamiętania ok. trzy tysiące Żydów, którzy zjechali do Jerozolimy z różnych krain, w których mówili różnymi językami, i oni się nawrócili! Był to więc znak dany niewierzącym (w ich własnych językach), którego celem było poprowadzenie ich do Chrystusa. Jako dar duchowy służył oczywiście (jak każdy dar duchowy) rozwojowi Kościoła postrzeganego globalnie;
- Gdy niewierzący zaczynają wielbić Boga w swych narodowych językach, po tym jak usłyszą Dobrą Wiadomość o ratunku w Chrystusie (jak to miało miejsce w domu setnika Korneliusza; por. Dz 10,1-11,18), jest to dla ludu Bożego sygnał, by włączyć ich do wspólnoty Ciała Chrystusa (pomoc w rozwoju ilościowym Kościoła, rozumianego jako globalna społeczność wierzących);
- Gdy wierzący (lud Boży) prorokują, to niewierzący, słysząc to, nie mogą oprzeć się przekonaniu, że Bóg jest obecny w grupie prorokujących (por. 1 Kor 14,24-25);
- Gdy jednak lud Boży zaczyna odchodzić od wiary bazującej na zaufaniu do Bożego Słowa i zaczyna interpretować „mówienie językami” tak, jak to jest opisane w Iz 28,5-13, i nie rozumie Bożego ostrzeżenia, jakie zostało skierowane do ludu, który nie żyje wiarą w Boże Słowo (Paweł określa ich mianem niewierzących), może dochodzić do sytuacji, przed którą Apostoł ostrzega w 1 Kor 14,23. Dlatego tak niechętnie odnosi się on do korzystania z tego daru w społeczności Bożego ludu (por. 1 Kor 12,30-13,1 oraz 1 Kor 14,5).
Podobną funkcję w swej istocie spełnia dar proroctwa. On także przyczynia się do rozwoju (budowania) społeczności wierzących. Paweł, argumentując to i pokazując te sprawy, zwraca uwagę, że inne traktowanie ich jest koncentracją na samym sobie, zabieganiem o własną korzyść (określanym w 1 Kor 14,4 jako budowanie tylko samego siebie). W tym tonie (jako napomnienie) jest utrzymany cały 14. rozdział Pierwszego listu do Koryntian. Interpretowanie go jako zachęty do postaw, których celem nie jest budowanie całej społeczności danej wspólnoty, jest wyraźnym nadużyciem i błędem interpretacyjnym. Sprzyja temu niewłaściwe odczytywanie wersetów 1 Kor 12,29-30, które są po prostu retorycznymi pytaniami wyraźnie podkreślającymi, że we wspólnocie wierzących w Chrystusa pełnoprawnymi członkami oraz uczestnikami Ducha Bożego są także ci, którzy nie manifestują specyficznych darów duchowych. Nakłada się na to również niezrozumienie wersetu 1 Kor 12,31, który nie jest poleceniem, by Koryntianie starali się o „większe” dary, lecz stwierdzeniem, że sytuacja jest taka, iż Koryntianie starają się o „większe” dary, Apostoł zaś zwraca im uwagę na niewłaściwość tej postawy i zapowiada, że skieruje ich wzrok ku temu, co jest najważniejsze: ku postawie ofiarnej Bożej miłości wobec braci w wierze. Występujące w tym wersecie słowo gr. dzeloo („starać się”, „zabiegać”) ma formę gramatyczną, która jest identyczna zarówno dla trybu orzekającego (staracie się), jak i rozkazującego (starajcie się!). Wybór sposobu przekładu zależy jedynie od tłumacza oraz jego preferencji teologicznych. A tak nie powinno być. Analiza kontekstu całej wypowiedzi Pawła pokazuje, że sens logiczny ma tylko tryb orzekający.
Niestety, w wielu przekładach Biblii fragmenty te tłumaczone są literalnie, bez uwzględnienia faktycznego kontekstu lub właściwego doboru słów koniecznych do oddania kontekstu, co sprzyja opacznemu ich zrozumieniu. Jest niezwykle ważne, aby teksty o darach duchowych – jako wyposażeniu do służby, a nie potwierdzeniu przynależności do Chrystusa – były rozumiane i nauczane właściwie, aby nie wnosiły do wspólnot podziałów i zamieszania.
Analizując Pierwszy list do Koryntian, zauważamy, że rozdział 12. zawiera wyjaśnienia dotyczące roli darów duchowych, a rozdział 14. – zasady korzystania z nich, a zwłaszcza z daru mówienia obcymi językami i prorokowania. Pomiędzy nimi rozdział 13. tłumaczy, że postawa Bożej miłości jest najważniejszym wyróżnikiem osoby, która polega na Chrystusie. Postawa ofiarnej miłości jest bardziej znacząca niż jakikolwiek dar duchowy. Z tego listu Pawła wynika niestety, że chrześcijanie w Koryncie – podczas nieobecności Pawła – dali się zwieść fałszywemu nauczaniu i nabrali przekonania, iż demonstrowanie darów duchowych jest podstawowym kryterium oceny duchowości wierzącego człowieka. W związku z tym stały się one nie tylko powodem przechwałek i niezdrowej rywalizacji, lecz także oceny, czy ktoś rzeczywiście jest chrześcijaninem, czy nie. Z tego powodu w korynckiej wspólnocie powstała ogromna presja na zabieganie o duchowe obdarowania, szczególnie o te najbardziej spektakularne: o dar mówienia w nieznanych językach (tzw. glosolalia) i prorokowanie. Na zgromadzeniach wierzących dochodziło nawet do przekrzykiwania się tych, którzy chcieli pokazać, że modlą się obcymi językami (por. 1 Kor 14,23), a czasem być może nawet do symulacji takiego „mówienia”. Zapomniano kompletnie, że w dniu Pięćdziesiątnicy dar ten został udzielony Apostołom, po to by mogli w zrozumiały sposób głosić Dobrą Wiadomość o ratunku w Chrystusie ludziom z różnych krain.
W związku z tym Apostoł Paweł dał następujące pouczenia: wszystkie dary duchowe (charyzmaty) są darem Ducha Świętego Boga i objawiają Jego działanie (por. 1 Kor 12,4–11), a zatem nie są wynikiem jakiejś własnej zasługi. Nie ma charyzmatów mniej lub bardziej zaszczytnych, wszystkie są cenne i potrzebne, a różnią się tylko stopniem zdolności usłużenia innym ludziom, jednak cenniejsza od wszelkich darów jest postawa Bożej miłości (por. 1 Kor 12,12-31).
Apostoł Paweł naucza również, że żaden dar duchowy nie przewyższa postawy Bożej miłości. Obdarowania duchowe (charyzmaty) nie są dawane w celu mnożenia czyichś zaszczytów. One są jedynie dodatkami udzielanymi przez Ducha dla dobra wspólnego społeczności wierzących (gr. pros to symferon – 1 Kor 12,7) i dla budowania tej społeczności (gr. pros ten oikodomen tes ekklesias – 1 Kor 14,12). Więcej pożytku wspólnego może dać korzystanie z prorockiego przemawiania niż z daru glosolalii czy innych charyzmatów, jednak największą wartość ma ofiarna Boża miłość (gr. agape – por. 1 Kor 12,31; 1 Kor 14,1). Korzystanie z darów związanych z mówieniem, których zaniknięcie zresztą Apostoł zapowiada (por. 1 Kor 13,8), ma być podporządkowane rozumowi (gr. noi – 1 Kor 14,15) i zdolności zrozumiałego mówienia (gr. eusemon logon – 1 Kor 14,9), a także ładowi i porządkowi podczas spotkania (gr. euschemonos kai kata taxin – 1 Kor 14,40). Z tych zaleceń wynikają konkretne rozstrzygnięcia, jakich udziela Paweł: każda wypowiedź w nieznanym języku podczas zgromadzenia wiernych ma być przełożona na język zrozumiały dla danej społeczności, a jeśli nikt nie potrafi tłumaczyć, to osoba mówiąca w obcym języku ma milczeć (por. 1 Kor 14,28). Jeśli są obecni tłumacze, to ludzie mówiący obcymi językami powinni korzystać z ich pomocy w przekazie informacji. Poza tym nie powinni mówić naraz, lecz kolejno, i to najwyżej trzech (por. 1 Kor 14,27 i 29).
Kontekst pokazuje, że nie jest to ani pochwała, ani zachęta do zabiegania o tzw. dar języków. Zresztą on i tak nie jest zależny od ludzi, gdyż wyłącznym dysponentem darów duchowych jest sam Bóg. Apostoł zwraca tu jedynie uwagę, że mówienie obcymi językami czy dialektami (bez tłumacza) w żaden sposób nie realizuje celu budowania (umacniania) wspólnoty, lecz jest koncentrowaniem się na osobistym przeżywaniu jakiejś „nadzwyczajności” i manifestowaniu jej samemu sobie (a więc niezgodnie z przeznaczeniem). Jest to więc wyraz postawy z gruntu egocentrycznej. Takie podejście do „daru języków” (niezależnie od tego, czy rozumie się ten dar prawidłowo, czy nie) popycha człowieka do emocjonalnego indywidualizmu i ruguje z jego myślenia znaczenie relacji społecznościowych. W całym Pierwszym liście do Koryntian Apostoł piętnuje tego rodzaju zachowania, pokazując, że najważniejszą manifestacją Bożego Ducha Uświęcenia jest ofiarna postawa Bożej miłości (por. 1 Kor 13). Właściwie to postawa ofiarnej miłości, wzorowanej na miłości Chrystusa, jest jedynym widzialnym znakiem prawdziwego uczniostwa, o czym mówił Jezus w J 13,35.