Za przykład weźcie Abrahama. Gdy Najwyższy udzielił mu obietnicy, to z uwagi na fakt, że nie ma nikogo większego, na kogo Bóg mógłby przysiąc, przysiągł na siebie samego, mówiąc:
Osobiście zaręczam, że cię pobłogosławię i obficie rozmnożę(*1).
Abraham zaś czekał wytrwale na spełnienie danej mu obietnicy i w końcu dostąpił jej realizacji. To z uwagi na ludzką skłonność do przysięgania na kogoś większego oraz zwyczaj potwierdzania ostatecznego zakończenia każdego sporu przysięgą, Bóg – by dobitnie ukazać dziedzicom obietnicy nieodwołalność(*2) swojego postanowienia – również posłużył się przysięgą. Uczynił to, aby wszyscy, którzy wiarą uchwycą się ukazanej im nadziei(*3), mieli mocne oparcie w podwójnie niepodważalnej gwarancji(*4). Nie jest bowiem możliwe, by Bóg obiecał coś fałszywie albo zawiódł pomimo złożonej przez siebie obietnicy. Trzymajmy się zatem tej nadziei niczym kotwicy naszej duszy – bezpiecznej i pewnej, która sięga poza zasłonę, do Miejsca Najświętszego w Bożej Świątyni w Niebiosach(*5), gdzie jako pierwszy(*6) – torując nam drogę – wszedł Jezus. W ten sposób stał się tam na wieki naszym Arcykapłanem według porządku Melchizedeka.
══════════
(*1) Zob. Rdz 22,16 n.
(*2) Nieodwołalność Bożych decyzji i obietnic, w tym obietnicy ZBAWIENIA W CHRYSTUSIE, jest fundamentem wiary i kotwicą dla duszy wierzącego, nawet w czasie największej burzy życiowej.
(*3) Wskazanie postawy przeciwnej do tej, która została opisana w Hbr 6,6.
(*4) Chodzi o wymienione wcześniej obietnicę i przysięgę.
(*5) Nadzieją jest Chrystus, który wstąpił do Niebios jako Arcykapłan za zasłonę Świątyni, skrywającą Miejsce Najświętsze w Niebiosach. W ziemskim rytuale świątynnym tylko jeden człowiek, aktualny arcykapłan, mógł wejść do ziemskiego miejsca najświętszego, i to tylko raz w roku, podczas Święta Pojednania, w celu dokonania przebłagania za grzechy swoje i ludu. Był wówczas przewiązywany „liną śmierci”, na wypadek, gdyby tam, w obliczu świętego Boga, zginął z powodu swej grzeszności i trzeba byłoby stamtąd wyciągnąć jego zwłoki. Każda nieuprawniona osoba, która by tam weszła po jego ciało, zginęłaby również. Obraz przedstawiony w tym liście zawiera więc pewną analogię do tej sytuacji, tyle że zorientowaną w przeciwnym kierunku. Jezus wszedł do Przybytku w Niebiosach, a wierzący, z uwagi na wiarę w Nim pokładaną, są przywiązani do Niego „liną nadziei”, dzięki której to On może ich tam „wyciągnąć” wyciągając jednocześnie z pułapki grzechu w dowolnym momencie kryzysu.
(*6) Dosłownie jako „zwiadowca” lub „pionier” (gr. prodromos)