Pewnego dnia, gdy byli w drodze, ktoś złożył Jezusowi deklarację:
— Będę Ci towarzyszyć, niezależnie dokąd się udasz.
Lecz Jezus tak mu odparł:
— Przemyśl, co chcesz uczynić! Lisy bowiem mają swe nory, a ptaki swoje gniazda, lecz ja, Syn Człowieczy, nie mam swojego miejsca, gdzie mógłbym choćby się przespać.
A kiedy wezwał innego słowami:
— Chodź ze mną!
Ten odpowiedział:
— PANIE, chętnie to zrobię, ale poczekaj proszę, aż ojciec mój zestarzeje się i umrze. Wtedy dopiero będę mógł pójść za Tobą(*1).
Temu Jezus tak rzekł:
— Nie oglądaj się na swoje stare, ziemskie życie! Troski o sprawy światowe pozostaw tym, którzy są martwi duchowo! Ty zaś ruszaj ze mną, aby Dobra Wiadomość o Bożym Królestwie została wszystkim ogłoszona!
Jeszcze inny człowiek, słysząc wezwanie Jezusa, tak odpowiedział:
— PANIE, dobrze, pójdę za Tobą, lecz pozwól, że najpierw pożegnam się z rodziną i z ludźmi z mojego otoczenia.
Wtedy Jezus tak mu odparł:
— Posłuchaj! Ktoś, kto rozpoczyna orkę pługiem, lecz ciągle ogląda się wstecz, nie jest dobrym oraczem. Podobnie i ten, kto decyduje się iść za mną, lecz ciągle z tęsknotą ogląda się wstecz za swym starym życiem, nie jest użyteczny dla Królestwa Bożego!
—————–
(*1) W oryginale użyte jest określenie „pozwól, że najpierw pogrzebię mego ojca”. Mamy tu do czynienia z hebrajskim idiomem oznaczającym wypełnienie swoich długoterminowych zobowiązań rodzinnych. Ojciec, o którym wspomniał młody człowiek, być może czuł się świetnie. Mógł mieć np. 50-60 lat i jeszcze 20-30 lat życia przed sobą. Nie spieszył się więc do grobu. W hebrajskim rozumieniu młodzieniec nie mówił więc o jakimś konkretnym pogrzebie, który miałby się odbyć za 2-3 dni, ale o dłuższej perspektywie czasowej, w której jego sytuacja rodzinna uległaby zmianie. Znamienne jest to, że osobą, która wypowiedziała te słowa do Jezusa był jeden z uczniów Mu towarzyszących. Dlatego Jezus odpowiadając mu dokonuje rozróżnienia pomiędzy ludźmi żywymi a martwymi, w sensie duchowym.