Pewnego dnia, w jakimś miejscu, zbliżył się do Niego trędowaty i klękając błagał Go z daleka:
— Jezusie, czy nie zechciałbyś mnie oczyścić?!
Jezus zaś zdjęty litością podszedł do niego, wyciągnął rękę, dotknął go i powiedział:
— Owszem, chcę! Bądź oczyszczony!
I w jednej chwili trąd opuścił chorego i stał się on czysty. Następnie Jezus polecił mu odejść, surowo przykazując:
— Pamiętaj, abyś nic nie mówiąc nikomu, natychmiast udał się do kapłanów, by się im pokazać i złożyć ofiarę za swoje oczyszczenie(*1), zgodnie z tym, co nakazał Mojżesz. Niech będzie to dla nich świadectwem(*2).
Człowiek ten jednak nie posłuchał Jezusa i zaraz po odejściu zaczął wszędzie opowiadać o tym co się wydarzyło. W rezultacie Jezus nie mógł już zgodnie z Prawem wejść do jakiegokolwiek miasta w tamtej okolicy, lecz musiał zatrzymywać się na zewnątrz, w odosobnionych miejscach(*3). Mimo tego ludzie ze wszystkich stron schodzili się do Niego.
══════════
(*1) Każdy uzdrowiony z trądu miał według Prawa obowiązek pokazać się kapłanowi dla oficjalnego stwierdzenia tego faktu oraz dla złożenia ofiary (zob. Kpł 13,47-14,57).
(*2) Jezus miał pełną świadomość, że kapłani nie będą poruszeni samym oczyszczeniem tego człowieka z trądu, ale tym, że dopełni on przepisów Prawa Mojżeszowego.
(*3) Nieposłuszeństwo tego człowieka w jakimś sensie ograniczyło zakres lokalnej służby Jezusa. Skoro bowiem dotknął się trędowatego, a kapłan jeszcze nie orzekł, iż człowiek ten jest już czysty i wolny od choroby, to zgodnie z Prawem Mojżeszowym Jezus był uważany za potencjalnego roznosiciela trądu, a tacy mieli zakaz wchodzenia do miast.