Wówczas skonsternowany Nikodem zapytał:
— Jakże ktoś, będąc starcem(*1), mógłby powtórnie się narodzić? Przecież nie może wejść do łona swej matki, by narodzić się po raz drugi.
A Jezus na to:
— Widzę, że niczego nie rozumiesz. Posłuchaj więc raz jeszcze: żaden człowiek zrodzony fizycznie, lecz nie narodzony duchowo(*2), nie może wejść do Bożego Królestwa. Samo fizyczne narodzenie nie wystarcza. To bowiem, co rodzi się z natury ludzkiej pozostaje ludzką naturą i niczym więcej. Ja natomiast mówię ci, że podstawowym warunkiem wejścia do Królestwa Bożego jest narodzenie się z Bożego Ducha. Nie dziw się więc temu co mówię, że każdy potrzebuje narodzić się z Boga, którego Duch – niczym Tchnienie, z jakim Najwyższy posyła swoje Słowo – przypomina w działaniu wiatr(*3). Nie możesz Go ujrzeć, choć z łatwością rozpoznajesz Jego obecność. Podobnie jak słyszy się głos(*4) wiatru, który(*5) przybywa nie wiadomo skąd i zmierza w nieznanym kierunku, tak samo jest z Bożym Duchem. Nikt nie wie kiedy i w jaki sposób składa On nasienie Bożego Słowa(*6) w sercu człowieka. To właśnie najpierw musi się dokonać w człowieku, zanim zostanie on zrodzony z Bożego Ducha.
Wtedy Nikodem spytał:
— W jaki sposób może się to stać?
Jezus tak mu odrzekł:
— O, Nikodemie! Jak możesz być nauczycielem Izraela nie rozumiejąc spraw tak podstawowych? Rozważ dokładnie, co powiedziałem, gdyż ma to wielkie znaczenie(*7). Każdy ma prawo wypowiadać się tylko w tych sprawach, które zna osobiście i świadczyć o tym, co osobiście widział. Ja również stosuję się do tej zasady, jednak wy nie przyjmujecie mojego świadectwa. Jeśli zaś nie ufacie mi w sprawach ziemskich, to w jaki sposób mielibyście mi zaufać, gdy będę mówił o sprawach Niebios? Przecież nikt z was nie był w Niebiosach. Tam byłem tylko ja(*8) zanim zstąpiłem do was. A jak Mojżesz na pustyni wywyższył węża miedzianego(*9), tak samo potrzeba, abym ja, Syn Człowieczy, został wywyższony, aby każdy, kto we mnie złoży swoją ufność, otrzymał udział w odwiecznym i nieskończonym Życiu.
══════════
(*1) Nie tylko starzec nie może tego uczynić, jednak przez użycie takiego określenia Nikodem zdradził swe własne obawy. Chociaż był jednym z wybitnych, religijnych przywódców narodu, nie miał pewności w jaki sposób może znaleźć się w Królestwie Bożym.
(*2) Dosł. „z wody i z Ducha”. To sformułowanie dzieli tłumaczy, interpretatorów i teologów na wiele obozów. Jednak wyraźnie światło na ten fragment rzuca werset 1 P 1,23. Nie pozostawia on żadnej wątpliwości co do charakteru i sposobu „nowego narodzenia”. Więcej w Komentarzu NPD → Duchowe narodzenie.
(*3) W oryginale gr. pneuma ma znaczenie zarówno „duch” jak i „wiatr (podmuch, tchnienie)”, a w odniesieniu do Bożego działania: „Duch” lub „Tchnienie”. Ciekawą jest obserwacja, że wszelkie komunikowanie się głosem jest związane ze swoistym „wiatrem (tchnieniem)” jaki z wydechem przechodzi przez usta mówiącego. Nic więc dziwnego, że Boże komunikowanie się z ludźmi, które dokonuje się przez Słowo, jest zawsze związane z Tchnieniem (Duchem) wydobywającym się z Bożych ust.
(*4) Gr. fone – mowa, głos, dźwięk, ton.
(*5) Najczęściej głos Boży przynoszony przez Ducha Uświęcenia jest cichy i delikatny jak lekki powiew wiatru, może jednak być także grzmiący i potężny jak nieokiełznany cyklon.
(*6) Obraz ten Jezus rozwinął w swojej przypowieści o Siewcy (por. Mt 13,3-23; Mk 4,3-20; Łk 8,4-15). Wbrew opiniom niektórych teologów wiara nie jest Bożym darem. Darem od Boga jest Słowo (nasienie rzucane przez Siewcę), zaś wiara jest oczekiwanym skutkiem (owocem, plonem) tego Słowa w sercu człowieka. Wiara w sensie biblijnym jest bowiem postawą zaufania Bożemu Słowu; jest oczekiwaną odpowiedzią człowieka na skierowane do niego Boże Słowo. Jezus oczekiwał wiary (zaufania) ze strony ludzi. Nie miałoby to sensu, gdyby wiara była darem Bożym.
(*7) Cała ta fraza jest dynamicznym ekwiwalentem greckiego: amen, amen, lego soi (co niektóre przekłady polskie oddają literalnie: „zaprawdę, zaprawdę powiadam ci”).
(*8) Fraza „Tam byłem tylko ja” (Dosł. „[Ten], który z nieba zstąpił”) nie występuje we wszystkich manuskryptach. Z uwagi na to część opracowań krytycznych oraz niektóre wydania NT ją pomijają.
(*9) Zob. Lb 21,4-9. Ciekawym jest to, że Izraelici nie pozostawili tego posągu na pustyni, lecz zabrali go ze sobą i z czasem zaczęli otaczać go kultem religijnym. W ten sposób zamiast czcić Jedynego Boga, część chwały przynależnej tylko Jemu, składali Jego stworzeniu – martwemu przedmiotowi. Dopiero 800 lat później król judzki Ezechiasz, oczyszczając świątynię jerozolimską z wpływów pogańskich, zniszczył ten posąg (por. 2 Krl 18,4).