On bowiem, choć jest Bogiem(*1), to jednak przebywając na Ziemi, nie upierał się zachłannie, by korzystać z praw i przywilejów, które przysługiwały Mu jako Bogu(*2). Wręcz przeciwnie, sam siebie dobrowolnie z nich ogołocił(*3), a przyjmując postać(*4) człowieka, pokazał nam, w jaki sposób powinniśmy być bez reszty poddani(*5) Bogu. W tym właśnie celu uniżył samego siebie, aby na swoim przykładzie wyjaśnić nam, na czym polega posłuszeństwo, jakiego oczekuje Bóg – to znaczy takie, którego nawet śmierć nie jest w stanie złamać, choćby miała to być śmierć tak straszliwa, jak ta na krzyżu! A ponieważ Bóg w Nim(*6) postanowił wywyższyć siebie, otrzymał On imię(*7) wyniesione ponad wszelkie imię(*8), aby na imię Jezusa zgięły się kolana każdej istoty niebiańskiej, ziemskiej czy podziemnej i aby wszyscy uznali, że Jezus Chrystus jest jedynym, prawdziwym PANEM wszystkiego, czym oddadzą chwałę Bogu – naszemu Ojcu w Niebiosach.
=========
(*1) Dosł. „będąc postacią (gr. morfe) Boga”. Greckie słowo morfe odnosi się do formy, zewnętrznego przejawu czegoś. Apostoł Paweł wyraźnie podkreśla, że Chrystus w swej najgłębszej istocie jest Bogiem Wszechwładnym (gr. Pantokrator – por. Ap 1,8), a więc Bytem Duchowym (por. J 4,24), który zstępując na Ziemię, oblókł się w ciało człowieka (dosł. przyjął postać człowieka). To prowadzi nas do jednoznacznego wniosku, iż przed wcieleniem Chrystus nie miał ludzkiego ciała, był więc Postacią Duchową. Jednak przychodząc na świat przez łono żydowskiej dziewicy – Marii, przyjął ludzkie ciało. Zrobił to nie tylko po to, by w ludzkim ciele zrealizować odkupienie każdego człowieka z niewoli grzechu, ale także po to, aby w czytelnym dla wszystkich ludzi związku, jakim jest relacja ojciec – syn, ukazać tym, którzy odpowiedzieli na Jego wezwanie, jak mają postępować w stosunku do Boga. Wiekuisty przyjął na Ziemi postać Syna, aby ludzie otrzymali namacalny wzór postępowania jako synowie i córki Boże. Można to przyrównać do sytuacji, w której szef wielkiej firmy, jej twórca i mózg wynalazczości oraz działania, widząc, iż zatrudnieni pracownicy nie radzą sobie z realizacją jego planów, schodzi do hali produkcyjnej, przebiera się w zwykły kombinezon roboczy i sam pokazuje swym robotnikom, jak we właściwy sposób mają realizować postawione im zadania. W zewnętrznej formie (gr. morfe), tzn. w zewnętrznym przejawie, jest on na hali produkcyjnej zwykłym robotnikiem, jednak w istocie dalej jest szefem firmy. Chociaż zrezygnował z luksusów przebywania w biurze zarządu firmy i pracując na hali, nie korzysta z prerogatyw oraz kompetencji prezesa i dyrektora generalnego firmy, to nadal jest głową tej firmy. W istocie jest to jedna i ta sama osoba, która jedynie chwilowo wypełnia pewne istotne zadanie.
(*2) Por. Hbr 5,8.
(*3) Jezus sam zrezygnował z korzystania z wielu swych Boskich prerogatyw i kompetencji. Jedną z nich była np. wszechobecność. Gdy Jezus wcielił się w postać człowieka, w oczywisty sposób ogołocił się z możliwości bycia wszędzie w tym samym czasie. Przychodząc na świat w stajni i stając się członkiem rodziny ubogiego cieśli, zrezygnował ze swej chwały i majestatu. Tak samo ogołocił się ze swej wszechmocy. Bywał zmęczony, musiał więc spać. Musiał także jeść i pić, by wzmacniać swoje ciało (por. Ps 121,3-4). Zrezygnował również ze swojej wszechwiedzy (por. Mt 24,36). Jednak nigdy nie zrezygnował ze swojej świętości. Chociaż na czas swego ziemskiego życia w ciele (gr. soma) zdecydował się przyjąć skłonną do grzechu ludzką naturę (gr. sarks), to sam jednak nigdy nie zgrzeszył (por. Hbr 4,15).
(*4) Gr. morfe.
(*5) „(…) bez reszty poddawać się” – dynamiczne oddanie funkcjonalnego znaczenia słowa gr. doulos (niewolnik z wyboru). Więcej w Komentarzu NPD → niewolnik. W dosłownym brzmieniu tekst grecki mówi tu, że Jezus istniejąc w postaci (gr. morfe) Boga, przyszedł na Ziemię i tu przyjął „postać (gr. morfe) niewolnika/sługi (gr. doulos)”. Takie zresztą były proroctwa ST o Mesjaszu (por. Iz 42) jako Słudze PAŃSKIM. Izajasz nie rozumiał jednak jeszcze, że tym Sługą będzie sam PAN, w ludzkiej postaci.
(*6) Paweł odnosi się tu do „ziemskiego Jezusa”, czyli do ludzkiej postaci, w którą wcielił się sam Bóg.
(*7) Zasadniczo imię w kulturze semickiej było zawsze wyrazem i ekspresją cech danej osoby. Imię „Jezus” etymologicznie oznacza: „JHWH zbawia” lub „JHWH jest Zbawicielem”. Czasami imię nadawano również w sensie deklaratywnym, jako wyraz czci dla kogoś, jako wyraz hołdu lub powierzenia się komuś. O ile inni ludzie, którym wcześniej czy później nadawano imię „Jezus” (ewentualnie „Jozue” czy „Jehoszua” – gdyż są to odmiany tego samego imienia), nosili je jako wyraz nadziei i deklaracji hołdu dla JHWH, o tyle Jezus Chrystus nosił je w sensie dosłownym, jako Bóg, który zbawia.
(*8) Por. Dz 4,12.