Jezus zaś rozpoznając myśli tłumu(*1) gromadzącego się wokół Niego, kazał uczniom zabrać się na drugi brzeg jeziora(*2). Tam spotkał uczonego w Piśmie(*3), który, uważając się za Jego ucznia, powiedział:
— Nauczycielu, pozwól, że będę Ci towarzyszył wszędzie, gdzie tylko się udasz lub się zatrzymasz.
Na to Jezus rzekł:
— Przyjacielu, czy rozważyłeś koszt takiej decyzji? Lisy bowiem mają swe nory, a ptaki swoje gniazda, lecz ja, będąc człowiekiem(*4), nie mam na Ziemi własnego miejsca.
Z kolei, gdy Jezus jednego ze swych uczniów wezwał do pójścia za sobą w celu głębszego zaangażowania, ten tak Mu odpowiedział:
— PANIE, daj mi czas do chwili, aż ojciec mój się zestarzeje i umrze, a wówczas, chętnie pójdę za Tobą(*5).
Wtedy Jezus tak mu rzekł:
— Nie oglądaj się na nic! Troski o sprawy światowe pozostaw tym, którzy są duchowo martwi! Ty zaś ruszaj ze mną, aby Dobra Wiadomość o Bożym Królestwie została ogłoszona wszystkim!
══════════
(*1) Por. J 6,15. W sytuacji, gdy rodzące się w tłumach pomysły nie były zgodne z wolą Bożą, Jezus zawsze usuwał się na bok. On bowiem miał do wypełnienia plan Ojca, a nie swój ludzki plan.
(*2) To znaczy na wschodni brzeg Jeziora Genezaret.
(*3) Jak pokazuje to werset 21, ów uczony w Piśmie był uczniem Jezusa, to znaczy starał się uczyć od Niego.
(*4) Dosł. „synem człowieczym”.
(*5) W oryginale użyte jest określenie „pozwól, że najpierw pogrzebię mego ojca”. Sformułowanie to jest hebrajskim idiomem oznaczającym dopełnienie swoich rodzinnych zobowiązań. Wspomniany przez młodzieńca ojciec był najprawdopodobniej w znakomitej formie i miał przed sobą być może jeszcze 20-30 lat życia. Tak więc młodzieniec nie mówił o jakimś pogrzebie, który miałby się odbyć za 2-3 dni, ale o dłuższym okresie czasu, w którym liczył na zmianę sytuacji rodzinnej. Ważne jest zauważenie, że Słowo Boże nazywa tego człowieka uczniem. Dlatego Jezus odpowiadając mu dokonuje rozróżnienia pomiędzy ludźmi żywymi a martwymi – w sensie duchowym.