Czy zamartwianie się doda wam czegokolwiek prócz kolejnych zmartwień? Czy ktokolwiek z was przez zamartwianie się potrafiłby dodać sobie na przykład pół metra wzrostu(*1)? A dlaczego tak bardzo zabiegacie o stroje? Przypatrzcie się kwiatom(*2) rosnącym na polach i wyciągnijcie wnioski z ich życia! Nie trudzą się ani nie przędą, a przecież nawet Salomon w całym swym przepychu nie był ubrany tak wystawnie jak one. Skoro więc Bóg tak wspaniale odziewa polne kwiaty, które dzisiaj są, a jutro będą jedynie sianem wrzucanym do pieca, to czyż z większą troską nie zadba o was? Dlaczego wasze poleganie na Bogu jest tak mizerne?! Porzućcie w końcu zamartwianie się w stylu: „Co będziemy jeść?”, „Co będziemy pić?” albo: „W co się ubierzemy?”. Przecież wasz Ojciec w Niebiosach doskonale wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Nie postępujcie zatem jak poganie, którzy zabiegają o to wszystko! Wy ze wszystkich sił troszczcie się o sprawy Bożego Królestwa i o wzrastanie w Bożej sprawiedliwości(*3), a wszystko, co jest do tego potrzebne, będzie wam dane! Nie zamartwiajcie się na zapas o to, co zdarzy się jutro! Jutro zajmiecie się tym, co będzie jutro. Dziś natomiast rozprawcie się ze złem, które dostrzegacie w sobie dzisiaj!(*4).
══════════
(*1) Dosł. „dodać łokieć wzrostu”. Łokieć był starożytną miarą długości, która wśród ludów semickich równała się ok. 55 cm. Niektórzy tłumaczą ten werset jako przedłużenie życia z uwagi na dwuznaczność greckiego słowa helikia, które dosł. oznacza „wielkość”, „dojrzałość” (rozumianą w sensie wzrostu lub wieku). Redakcja NPD wybrała jednak „wzrost” ze względu na jednoznaczne określenie miary długości „łokieć”.
(*2) W oryginale nazwa, która jest dzisiaj trudna do zidentyfikowania. Może oznaczać różne dzikie polne kwiaty.
(*3) Zgodnie z 1 Kor 1,30 sprawiedliwością Bożą jest tylko sam Chrystus. Jego uczniowie powinni więc zabiegać przede wszystkim o to, aby „nasiąkać” Jego charakterem.
(*4) Por. Hbr 4,6-7.