Nie marnujcie czasu na gromadzenie ziemskich skarbów(*1), które niszczeją lub mogą zostać wam skradzione! Zamiast tego zaangażujcie się w gromadzenie skarbów w Niebiosach, gdzie tego, co zbierzecie, żaden mól ani rdza nie zniszczy, a złodziej nie skradnie! Mówię o tym, abyście nieustannie badali, z czym powiązane są wasze serca. One bowiem zakotwiczone są tam, gdzie znajduje się wasz skarb. Dzieje się tak, gdyż serce człowieka zawsze jest przywiązane do tego, co ma dla niego największą wartość. To odnosi się również do spraw duchowych. Prawdziwą Światłość można bowiem ujrzeć dopiero wówczas, gdy oczy serca są zdrowe, a nie zaślepione chorobliwą zachłannością. Hojność serca jest bowiem niczym zdrowe oczy(*2), które dają człowiekowi światło. Jeśli twoje serce będzie hojne, to całe twoje wnętrze będzie otwarte na Światłość. Jeśli jednak pogrążysz się w chciwości, będzie to tak, jakbyś miał chore oczy. Z tego powodu całe twoje wnętrze będzie pogrążone w mroku!
══════════
(*1) Znaczące jest to, że starania podejmowane, by zgromadzić/zdobyć wielki majątek (skarby) Jezus nazywa marnowaniem czasu. Jego wypowiedź stoi w ostrej sprzeczności z koncepcjami „ewangelii zdrowia, dobrobytu materialnego i sukcesu” zachęcającej do starań o osiągnięcie sukcesu wg miary tego świata.
(*2) Tekst ten odnosi się do pojęcia bardzo głęboko osadzonego w kulturze i idiomatyce semickiej. Chodzi o „dobre (zdrowe) oko” (tu: dające światło ciału/wnętrzu człowieka) i „złe (chore) oko” (tu: powodujące pogrążenie się ciała/wnętrza człowieka w ciemnościach). Określenie „dobre oko” jest nadal obecne w kulturze bliskowschodniej i jest symbolem hojności i dobroci, a „złe oko” symbolem zła, sknerstwa, przekleństwa, a nawet rzucenia uroku. Redakcja NPD stanęła tu przed poważnym wyzwaniem wybrania odpowiedniego dynamicznego ekwiwalentu znaczeniowego, który pozwoliłby współczesnemu polskiemu czytelnikowi na uchwycenie sensu wypowiedzi Jezusa tak, jak w tamtej kulturze rozumieli je współcześni Mu ludzie. Przesłanie Jezusa jest bardzo silne i wypowiedziane w kontekście ludzi domagających się od Niego znaku z Niebios. Oni oczekiwali znaku, ale byli ślepi na największy Boży znak dany przez Najwyższego: na wcieloną Światłość, która właśnie stanęła przed nimi (por. J 1,9 i J 8,12). Byli ślepi, gdyż, deklarując wiarę w Boga, w istocie służyli mamonie (aram. ma‘mon – zysk, bogactwo – por. Mt 6,24 i Łk 16,13) i jej oddawali cześć. To ilustruje prawdę, że w sercach zaciemnionych chciwością żaden znak z Niebios niczego nie zmieni. Jedynym ratunkiem dla takich ludzi jest zanurzenie się w Słowo Chrystusa (por. Kol 3,16). Wtedy dopiero mogą mieć w sobie Światłość Życia (por. J 8,12), a wówczas już żaden „znak z Niebios” nie będzie im potrzebny.