Wtedy poczułem niechęć do życia, gdyż wszystko, co czyni się na Ziemi, zdało mi się bez znaczenia. Wszystko sprawiało wrażenie gonitwy za wiatrem. A kiedy pomyślałem, że owoce mego trudu, którym zajmowałem się z takim mozołem, będę musiał zostawić tym, co po mnie nastaną, wzgardziłem również pracą, którą wykonywałem. Kto bowiem może mnie zapewnić, czy moi następcy okażą się mądrzy czy głupi? A przecież – niezależnie od swych kwalifikacji – będą zarządzać wszystkim, co osiągnąłem dzięki mym umiejętnościom i ciężkiej pracy(*1). Te myśli doprowadziły mnie do wniosku, że taka gonitwa jest pozbawiona sensu! Skutkiem tego popadłem w depresję i poniechałem dalszej pracy. Straciłem bowiem nadzieję, iż w obecnym życiu praca da mi poczucie sensu istnienia.
══════════
(*1) W świecie starożytnym obowiązywały inne zasady dziedziczenia niż obecnie. Nie wszystkie dzieci otrzymywały dziedzictwo. Dziedzicami stawały się tylko te, które zostały sprawdzone i uznane przez ojca za wystarczająco dojrzałe do otrzymania spadku. W NT tacy potomkowie byli określani słowem gr. hyios. Obecnie sukcesji – szczególnie w biznesie – poświęca się znacznie więcej szkolenia i uwagi, a także prawnych rozwiązań. Nadal jest to niezwykle wrażliwy temat, który wymaga zaplanowanego działania we właściwym czasie i na stosownym etapie rozwoju biznesu. Z pewnością jednak kwestia problemu sukcesji gospodarczej nie powinna nikogo powstrzymywać od mądrego działania.