Bojaźń Boża

Bojaźń Boża jest fundamentalnym pojęciem nauczania w całej Biblii. Jest ona podstawą duchowego rozwoju człowieka. Wbrew potocznemu rozumieniu nie oznacza lęku czy strachu, ale pełne oddanie Bogu przepełnione głębokim szacunkiem i miłością do Niego, które skutkuje postawą unikania grzechu (por. Wj 20,20; Ne 5,15).
Apostołowie Chrystusa oraz Jego pierwsi uczniowie byli ludźmi radykalnymi i oddanymi Bogu całym sercem. Bez wątpienia byli oni przepełnieni Bożą bojaźnią (por. Dz 9,31). Dramatem współczesnej religijności jest to, że spotyka się coraz więcej osób, które deklarują się jako chrześcijanie (bazując na tym, że dokonali strzelistych deklaracji w oparciu o zasłyszane informacje o Bożej miłości i łaskawości), a mimo to niezmiennie ulegają wpływom swoich starych grzechów, od których nigdy nie odstąpili. W czym zatem tkwi problem?
Apostołowie oraz pierwsi uczniowie byli Żydami wychowanymi w tradycji Prawa Mojżeszowego, które wyraźnie nauczało, że bojaźń Boża jest fundamentem osobistej relacji człowieka z Bogiem (por. Kpł 19,32; Pwt 5,29; Pwt 8,6) a także świadectwa wobec innych (por 1 Krl 8,43; 2 Krn 6,33). Taki pogląd przetrwał w myśleniu żydowskim aż do czasów Chrystusa (por. J 9,31). Żydzi byli nauczani, że bez Bożej bojaźni nie można nawet liczyć na jakąkolwiek relację z Najwyższym (por. Prz 1,7), gdyż dopiero w postawie bojaźni człowiek może odkryć charakter Świętego Boga (por. Prz 9,10). To bowiem chroni człowieka od popadnięcia w grzech (por. Prz 14,27; Prz 16,6). W czasach ST każdy Żyd był uczony od pierwszych dni swego życia, że do sprawy grzechu należy podchodzić bardzo poważnie, ponieważ każdy romans z grzechem zawsze niesie konsekwencje, zarówno doczesne, jak i wieczne. Dopiero rozumiejąc tę fundamentalną prawdę, byli oni wprowadzani do rozumienia pojęcia Bożego miłosierdzia (łaskawości). Oczywiście to, co Żydzi robili z tym nauczaniem, jest osobną kwestią. Cała starożytna historia tego narodu pokazuje, że ustawicznie odstępowali od danego im Prawa, które miało być ich przewodnikiem do przyjęcia obiecanego Mesjasza (Chrystusa) – por. Ga 3,19-4,7. W czasach po Chrystusie, gdy naród Izraela wkroczył w epokę judaizmu rabinicznego (talmudycznego), a później pogrążył się wręcz w ateizmie (na skalę masową wydarzyło się to po II wojnie światowej) nauczanie o bojaźni Bożej zniknęło z żydowskich synagog.
Niestety, wielu współczesnych chrześcijan podchodzi do kwestii grzechu, podobnie jak współcześni Żydzi, wyraźnie lekceważąco. W wypadku chrześcijan, a szczególnie tych o proweniencji protestanckiej, nie stoi za tym (jak u Żydów), odstąpienie od Boga związane z rozczarowaniem odnośnie do Bożej szczególnej opieki nad ich narodem, ale błędy w nauczaniu kościelnym. Często są bowiem wprowadzani w koncept Bożej łaski, której znaczenie nie do końca rozumieją, a Boże miłosierdzie zbyt łatwo przyjmują jako przyzwolenie na grzech. Od mało kompetentnych lub fałszywych nauczycieli dowiadują się, że Boże przebaczenie grzechów jest za darmo, a ponieważ niczego nie poznali na temat bojaźni Bożej, łaska, o której są informowani, staje się dla nich „tanią łaską”. Ten dramatyczny stan umysłów i serc ludzi współcześnie wierzących w „tanią łaskę” jest szalenie niebezpieczny.
W Psalmach czytamy, że „bojaźń PANA jest źródłem mądrości” (Ps 111,10 NPD). Ta myśl przewija się przez całe Pismo św. i wskazuje na to, że bez bojaźni Bożej nie można w pełni zrozumieć Bożych prawd. W Księdze Przysłów znajdujemy to samo przesłanie: „Początkiem mądrości jest bojaźń PANA” (Prz 9,10 NPD). Nic więc dziwnego, że dwunastoletni Jezus trwający w bojaźni Bożej, robił wielkie „postępy w mądrości oraz łasce u Boga” (por. Łk 2,52 NPD). O tej mądrości czytamy także w Księdze Hioba w wersecie Hi 28,28.
Mało który kościół, wspólnota czy nauczyciel Biblii uczy o bojaźni Bożej. Ludziom przybywa wiedzy (także biblijnej) zamiast Bożej mądrości. Taka jest konsekwencja braku bojaźni Bożej. Z tego powodu zamiast wzrastania w bojaźni PANA tak często kwitną w kościołach doktrynerstwo i ceremonialna religijność. Takie są skutki braku właściwej postawy wobec grzechu, a nawet pychy i religijnej hipokryzji.
Niezwykle ważną kwestią jest zrozumienie, jak bojaźń Boża wpływa na nasz stosunek do grzechu. Bez bojaźni Bożej nie można prawidłowo zrozumieć świętości Boga, zaś brak zrozumienia Jego świętości nie uświadamia ludziom, jak surowy jest stosunek Najwyższego do każdego grzechu. Bez tego niemożliwe jest również korygowanie własnej postawy wobec grzechu. Dlatego tak wielu chrześcijan, będących pod wpływem fałszywej nauki o łasce, lekceważy grzech oraz jego skutki. Prezentują oni postawę typu: możesz grzeszyć, ile chcesz, ponieważ Bóg w Chrystusie już to wszystko ci wybaczył. Tak myślą pod wpływem otrzymywania fałszywego nauczania o Bożej dobroci, o „byciu ściganym” przez Boga Jego miłością i o magicznych mocach słownych deklaracji, które nie wyrażają utrwalonej postawy ich serc i umysłów. Tacy właśnie zamieniają Bożą łaskawość (czasami głoszoną jako doktrynalne pojęcie „Łaski” już nawet oderwane od PANA) w licencję na grzeszenie. Tymczasem Bóg niezmiennie jest święty i pragnie, aby jego dzieci były święte. Tylko takie dzieci uważa On za własne. Warto przeczytać J 8,44, aby sobie uświadomić, jak Jezus z Nazaretu nazwał tych znawców Biblii, którzy nie mieli w sobie bojaźni Bożej.
W Nowym Testamencie znajdujemy takie ostrzeżenie: „Gdybyśmy jednak po osobistym zrozumieniu prawdy Dobrej Wiadomości o ratunku w Chrystusie nadal dobrowolnie trwali w grzechu, nie byłoby już dla nas żadnej innej ofiary, która mogłaby zostać złożona za naszą nieprawość. Naszym udziałem stałoby się wtedy pełne lęku przeczucie sądu i żaru ognia przeznaczonego dla wrogów PANA” (Hbr 10,26-27 NPD). Jeśli zatem ktoś, po religijno-emocjonalnych deklaracjach a nawet po ceremonializmach, do których został skłoniony, powraca do trwania w grzechu (por. 2 P 2,22), traci wszelkie przywileje, które dała mu ofiara Jezusa mająca moc oczyszczenia z grzechów. „Przeczucie sądu i żar ognia” to określenie Bożego sądu czekającego wrogów PANA. Przesłanie tego fragmentu podkreśla, jak ważne są nasze wybory, a także zachęca do opamiętania się, pokuty i trwania w zaufaniu do Chrystusa. To ostrzeżenie jest wyraźnie przeznaczone dla tych, którzy świadomie odrzucają Bożą bojaźń, nawet jeśli wcześniej prawdziwie doświadczyli łaskawości PANA.
Należy pamiętać, że Bóg nie jest dżinem z butelki spełniającym życzenia ani pluszowym misiaczkiem-przytulaczkiem poprawiającym czyjeś dobre samopoczucie. On rzeczywiście RATUJE SWÓJ LUD Z GRZECHU (por. 1 P 1,9), jednak w tym procesie wymaga od ludu posłuszeństwa!!! Cały Stary Testament, jako propedeutyka nauki o zbawieniu w Chrystusie, jest przepełniony świadectwami wymownymi na ten temat. Wielu członków tzw. ludu wybranego, którzy zostali wyprowadzeni z Egiptu, nigdy nie weszło do ziemi im obiecanej. Poginęli na pustyni z powodu swoich grzechów, braku wiary (zaufania do Boga), z powodu niewierności Bożemu Słowu, a nawet nieposłuszeństwa wobec Najwyższego. Autor Listu do Hebrajczyków przypomina, że tylko przez wiarę (por. Hbr 11) można wejść do Odpocznienia, które Bóg w Chrystusie przygotował dla ludzi wiernych Jego Słowu i Duchowi. Dlatego w swoim liście zachęca czytelników do wytrwałości w wierze i uniżenia się przed Bogiem.
Ciekawym przykładem zaufania Bożemu Słowu był Abraham. Jako człowiek przepełniony bojaźnią Bożą jest do dziś przykładem właściwego podejścia do Bożej woli zakomunikowanej mu Bożym Słowem. W Księdze Rodzaju po (proroczo-mesjańskim) opisie tego, jak Abraham był gotów złożyć ofiarę z własnego syna, świadczącym o jego niezwykłym zaufaniu i posłuszeństwie Bogu wynikających z głębokiego szacunku do Wiekuistego, poznajemy słowa Chrystusa (identyfikowanego w żydowskiej tradycji jako Anioł PANA): „Teraz wiem, że masz w sercu bojaźń wobec mnie, Boga, ponieważ nie odmówiłeś mi niczego, nawet swego jedynego syna” (Rdz 22,12 NPD). To zdanie ukazuje, jak ważne jest dla Boga, aby Jego słudzy mieli właściwą postawę, jaką jest dobrze pojmowana bojaźń. Abraham doświadczył Bożej łaskawości, jednak nie utracił perspektywy na to, iż otrzymany dar łaski nie unieważnia potrzeby życia w bojaźni Bożej. Jest wręcz przeciwnie. Wniosek z tego jest zatem taki, że nauczanie o Bożej łaskawości powinno być poprzedzone nauczaniem o trwaniu w Bożej bojaźni. Nieznajomość tej podstawowej prawdy prowadzi ludzi do życia w grzechu i w braku posłuszeństwa wobec PANA. Osoby wierzące powinny być zatem czujne i stale troszczące się o stan własnej wiary (a nie doktryny). Muszą zrozumieć, że zwycięzcami w Chrystusie, o których mówi Apokalipsa w relacji Jana, są tylko ci, którzy przezwyciężyli swe słabości i pokusy grzechu (por. Ap 2,7; Ap 2,26; Ap 3,12; Ap 3,21; Ap 17,14; Ap 21,7).
Można doktrynersko myśleć, iż ma się już zagwarantowane życie wieczne, jednak prawda jest taka, że imię każdego człowieka może zostać wymazane z Chrystusowej Księgi Życia (por. Ps 69,29; Ap 3,5), co ujawnia prawdę, że bojaźń Boża prowadząca do zwycięskiego przeciwstawiania się własnym słabościom, nieprawości i grzechowi, jest kluczowa dla zbawienia (więcej na ten temat w Komentarzu NPD → Zbawienie; → Wytrwanie w wierze; → Życie wieczne; → Trwanie w Chrystusie; → Proces uświęcenia; → Pewność zbawienia).
Jezus, przychodząc na świat, nie zwolnił nikogo z życia w Bożej bojaźni. W Liście do Hebrajczyków czytamy, że Jezus modlił się i został wysłuchany z powodu „poddania się uświęceniu” i „wzrastaniu w posłuszeństwie” (Hbr 5,7-9 NPD), które są owocem bojaźni Bożej. Jego życie jest najlepszą ilustracją tego, że bojaźń Boża nie ma nic wspólnego ze strachem przed Bogiem, lecz zbudowana jest na najgłębszym szacunku, uwielbieniu i posłuszeństwie wobec Wiekuistego. Jezus po to przyszedł na świat w ludzkim ciele, by pokazać nam w praktyce, że prawdziwe uwielbienie Boga nie polega na emocjonalnym, płytkim podekscytowaniu, które nic nie kosztuje, ale na gotowości do posłuszeństwa Bożemu Słowu i Duchowi, które m.in. realizują się w zapieraniu się samego siebie. On jest naszym poprzednikiem i przykładem. W Liście do Hebrajczyków czytamy, że „Nie takiego bowiem mamy Arcykapłana, który by nie mógł identyfikować się z naszymi lękami czy słabościami, lecz doświadczonego we wszystkim jak i my, z wyjątkiem grzechu” (Hbr 4,15 NPD). Jezus był kuszony tak samo jak każda inna osoba na świecie, jednak nie zgrzeszył. Jak miłował Ojca, tak samo Go czcił i okazywał Mu swój szacunek (respekt).
Widać zatem, że dla wszystkich ludzi, wszystkich czasów, nie wyłączając współczesnych chrześcijan, zrozumienie wagi bojaźni Bożej jest kluczowe, zarówno dla życia doczesnego, jak i wiecznego. Niestety, współczesne nauczanie Bożego Słowa często koncentruje się jedynie na Bożej miłości i łaskawości, ignorując aspekt Bożej świętości i katastrofalnych skutków grzechu, a więc ignorując temat bojaźni Bożej. Aby prawidłowo podchodzić do zrozumienia tematów Bożej miłości i łaskawości musimy najpierw poznać fundamenty, którymi są znienawidzenie grzechu i bojaźń wynikająca z poznania Bożej świętości. Aby żyć w osobistej relacji z Bogiem, musimy nauczyć się zatem trwania w Bożej bojaźni.

Rz 6,1-10 (NPD)

13 czerwca 2025

Hbr 10,26-27 (NPD)

13 czerwca 2025

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *