Pamiętajcie, że prawdziwie szczęśliwi i błogosławieni(*1) są ci, którzy zrozumiawszy bezmiar swej duchowej nędzy(*2), całą nadzieję składają tylko w Bogu. Królestwo Niebios jest bowiem przygotowane właśnie dla takich ludzi!(*3).
Prawdziwie szczęśliwi i błogosławieni są ci, którzy jak Bóg smucą się z powodu grzechu(*4)! Tylko tacy bowiem doznają pocieszenia w Niebiosach!
Prawdziwie szczęśliwi i błogosławieni są ci, którzy mają w swych sercach tyle pokory(*5), by całkowicie poddać się Bogu! Tylko tacy bowiem dostaną w dziedzictwie Nową Ziemię(*6)!
══════════
(*1) „Prawdziwie szczęśliwi i błogosławieni” to dynamiczny ekwiwalent słowa makarioi, które przez innych tłumaczone jest jako „szczęśliwi” albo „błogosławieni”. W całym swoim nauczaniu Jezus zdecydowanie przedefiniowywał pojęcia, jakimi posługiwali się Żydzi w swej teologii. Dla nich przejawem szczęścia i Bożego błogosławieństwa było powodzenie materialne (osobiste bogactwo) i cielesne (zdrowie i duża liczba potomstwa) – na tym bowiem polegało Stare Przymierze, które było jedynie cieniem rzeczywistości Bożego Królestwa (por. Hbr 10,1). Jezus wyjaśnia, że zewnętrzny dobrobyt i cielesne powodzenie wcale nie są znakami Bożego błogosławieństwa ani tym bardziej potwierdzeniem posiadania „biletu do nieba”. Boże działanie kieruje się bowiem ku wnętrzu człowieka, prowadzi do oczyszczenia ludzkiego serca z grzechu i do przemiany charakteru na taki, jakim odznaczał się Jezus. Zatem od czasów Chrystusa myśl, iż powodzenie materialne świadczy o Bożym błogosławieństwie, jest duchowo fałszywa. Niestety, niektóre grupy chrześcijan przejęły ten materialistyczny pogląd ze starej teologii żydowskiej lub z agresywnych wzorców myślenia tego świata, który w bogactwie i powodzeniu widzi błogosławieństwo. W rzeczywistości duchowej dobrobyt materialny często staje się źródłem duchowej klęski człowieka, niezależnie od tego, jak intensywnie obstaje przy tym, iż jest to Boże błogosławieństwo. Kontynuację redefiniowania pojęcia prawdziwej szczęśliwości i błogosławieństwa człowieka (gr. makarios) znajdujemy również w Apokalipsie, gdzie Jezus 7 razy (por. Ap 1,3; Ap 14,13; Ap 16,15; Ap 19,9; Ap 20,6; Ap 22,7; Ap 22,14) podkreśla jego odmienność od światowych standardów myślenia.
(*2) Dosł. „skruszeni (ubodzy – gr. ptochos) w duchu” (por. Ps 25,9). Ptochos oznacza człowieka w skrajnej nędzy, tzn. takiego, który absolutnie nic nie ma. Tutaj Jezus odnosi się do duchowej postawy człowieka. Mówi więc o kimś, kto w pełni rozumie swoją grzeszność i wie, że nie ma nic wartościowego do ofiarowania Bogu.
(*3) To zdanie jest głównym przesłaniem całego kazania na wzgórzu. Dalsze słowa Jezusa są pogłębieniem i rozwinięciem tego przesłania: TYLKO LUDZIE, KTÓRZY CAŁKOWICIE UKORZĄ SIĘ PRZED BOGIEM, MOGĄ STAĆ SIĘ OBYWATELAMI BOŻEGO KRÓLESTWA. Grzech pychy doprowadził szatana do utraty udziału w Królestwie Niebios. Tak samo każdy człowiek, w którego sercu nie ma duchowej pokory, nie może liczyć na miejsce w Królestwie PANA. W dobie powszechnego dążenia do osobistego szczęścia warto zauważyć, że nigdzie w Biblii nie znajdujemy informacji, iż poczucie szczęścia jest owocem życia wg Ducha Chrystusa. Biblijnie wierzący uczniowie Jezusa rozumieją, że szczęście jest stanem, który czeka na nich w Królestwie Bożym, natomiast tu na Ziemi powinni się spodziewać konfliktów, prób wiary, opozycji i prześladowań z powodu ich życia wg nauki Jezusa (por. Dz 5,41; 1 Tm 3,12). Na Ziemi mają żyć tak, by godnie reprezentować Chrystusa (por. 1 Kor 7,35; 1 Kor 14,40) – w ofiarnej miłości (por. J 13,34-35), powściągliwości oraz trzeźwym myśleniu (por. 2 Tm 1,7). Jeśli w ten sposób będą wiernie podążać za Chrystusem, to czasami doświadczą w życiu doczesnym pewnych okruchów przyszłego szczęścia (jako zadatku – analogia do zadatku Ducha). W opozycji do tej prawdy działają fałszywi nauczyciele, którzy, głosząc „ewangelię zdrowia, dobrobytu materialnego i sukcesu”, mamią ludzi nieugruntowanych w Chrystusie ułudą szczęścia i sukcesu w obecnym życiu. Nie wspominają przy tym nic o wielkiej prawdzie Pisma św., które pokazuje, iż Bóg jest PANEM wszystkiego, a nie jest dżinem z lampy Aladyna, którego głównym zainteresowaniem miałoby być dostarczanie ludziom szczęścia w doczesności. Najwyższy zaplanował dla ludzi szczęście w wieczności. W obecnym czasie pragnie On przemiany ludzkich serc i charakterów na wzór charakteru Jezusa, który powiedział, iż „prawdziwe szczęście kryje się w dawaniu, a nie w braniu” (Dz 20,35).
(*4) Jezus nie precyzuje, o czyj grzech chodzi. Można więc wnioskować, że w Bożych oczach do szczęśliwych zaliczają się ci, którzy smucą się zarówno z powodu własnego, jak i cudzego grzechu. Grzech jest tym, co niszczy świat stworzony przez Boga i deprawuje Jego stworzenie. Nic więc dziwnego, że wywołuje on Boży gniew (por. Rz 1,18). Dlatego każdy człowiek, który przeżywa smutek z powodu grzechu, dzieli Boży punkt widzenia i dlatego można go nazwać szczęśliwym i błogosławionym.
(*5) Gr. praus – „cichy”, „łagodny”, „pokorny”. Nie chodzi tu o ludzi słabych, ale o takich, którzy choć znają swą siłę i swoje możliwości, to jednak rezygnują z ich stosowania i w pokorze poddają się Bogu.
(*6) Por. Ap 21,1.