Drodzy bracia i siostry, którzy trwacie w ufności do Syna Bożego(*1). List ten napisałem do was, abyście wiedzieli, że tylko w Nim macie absolutną pewność udziału w odwiecznym i nieskończonym Bożym Życiu. Przepojeni tą pewnością możemy śmiało przystępować w modlitwach do Jego Tronu ze świadomością tego, iż Najwyższy wysłuchuje każdego naszego wołania, które jest zgodne z Jego wolą i charakterem(*2). Jeśli więc prosiliśmy o coś w taki właśnie sposób, to miejmy pewność, że nasza prośba została wysłuchana(*3) a odpowiedź udzielona(*4). Kiedy więc widzicie, że jakiś brat lub siostra w wierze popada w grzech i w nim się pogrąża, módlcie się za taką osobę wytrwale, aby przywieść tego człowieka z powrotem na drogę Życia. Oczywiście myślę tu wyłącznie o grzechu, który nie sprowadza wiecznej Śmierci(*5). Gdyby bowiem ktoś zanurzył się w grzech tego rodzaju i trwał w nim, wówczas nie polecam, by modlić się za taką osobę(*6). Oczywiście każda nieprawość jest grzechem, który nieodwołalnie wiedzie ku wiecznej Śmierci.
══════════
(*1) Inni tłumaczą literalnie: „wierzycie w imię Syna Bożego”. Trzeba jednak pamiętać o idiomatycznych znaczeniach pojęć hebrajskich: „wierzyć” (ufać) i „imię” (ekspresja charakteru lub natury danej postaci), które przekład NPD rozwiązuje od razu w tłumaczonym tekście.
(*2) Jan w rabinacki sposób wyjaśnia to, co w innych miejscach jest sformułowane jako modlitwa „w imieniu Jezusa”. Widzimy tu zrównanie modlitwy „w imieniu Jezusa” (np. J 14,14) z modlitwą „zgodną z Jego wolą i charakterem”. Tak więc modlitwa „w imieniu Jezusa” to taka, która jest zgodna z wolą Boga oraz naturą i charakterem Jezusa, a nie mechanicznie kończona frazą: „w imieniu Jezusa”. W takim wypadku byłoby to jedynie „chrześcijańskie” zaklęcie.
(*3) Kontekst poprzedniego wersetu precyzuje myśl, że możemy być pewni wysłuchania każdej prośby, którą zanosimy zgodnie z wolą Bożą. Kontekst dwóch następnych wersetów wskazuje, że chodzi tu w szczególności o przywracanie do odwiecznego i nieskończonego Życia tych braci i sióstr w wierze, którzy – popadając w grzech – przechodzą na stronę ciemności. Na podstawie literalnych przekładów tego wersetu i w nawiązaniu do Mt 17,20; Mk 11,23; Łk 17,6 nauczyciele „Ruchu Wiary” (czyli tzw. Ruchu Pozytywnego Wyznawania) doprowadzili wielu szczerze wierzących ludzi do potężnego zamętu duchowego, sugerując, że cokolwiek „ogłoszą” swoimi słowami „w pełni wiary”, to się dokona. Nic bardziej mylnego. Ludzkie słowa – nawet te pełne „wiary” – nie mają mocy sprawczej. Jedynym, który ma moc dokonać wszystkiego, jest Bóg Wszechmogący, a On wysłuchuje tylko modlitw zgodnych z jego wolą, zanoszonych przez ludzi wierzących. Żaden człowiek nie może zmusić Boga do uczynienia czegokolwiek, gdyż Bóg jest Władcą suwerennym, który nie poddaje się niczyjej mocy ani niczyim wpływom. Tak więc metoda „ogłaszania z wiarą” jest teologicznym oszustwem, które – jak zapowiedział Jezus w Mk 13,22 – nasili się w czasach ostatecznych. Oczywiście wierzący powinni przychodzić z wiarą w pokornej modlitwie do Boga w każdej sprawie, ale ze świadomością tego, że to On jest suwerenem, który czyni wszystko zgodnie ze swoją wolą. Dobrą Wiadomością o ratunku w Chrystusie jest zaś to, że On, Wszechmocny Władca, jest pełen łaski i przychylności dla swoich dzieci. Dlatego z zaufaniem możemy przyjmować każdą Jego decyzję, gdyż On wie najlepiej, jaka odpowiedź (w perspektywie wieczności) będzie dla nas najlepsza.
(*4) Czasami ludziom tak bardzo na czymś zależy, że nie są w stanie dostrzec faktycznej Bożej odpowiedzi, gdyż duchowo patrzą w złym kierunku. Bywa jednak i tak, że dotarcie Bożej odpowiedzi jest spowalniane przez siły ciemności walczące przeciwko nam (por. Dn 10,7-13) lub zagłuszane przez hałas świata lub wewnętrznych emocji czy żądz człowieka. Na podstawie tego wersetu trzeba sobie jednak wyraźnie uświadomić, iż Bóg zawsze wysłuchuje modlitw swoich dzieci, które są zanoszone zgodnie z Jego wolą i charakterem. Jego odpowiedź może być jednak trojaka: (a) tak, dostaniesz to, o co prosisz; (b) nie, nie otrzymasz tego, o co prosisz, bo nie jest to dobre dla ciebie lub nie służy wypełnieniu mojego planu; (c) poczekaj, gdyż to nie jest właściwy czas na realizację tego, o co prosisz. Każda z tych wersji jest odpowiedzią, chociaż ludzie przekonują sami siebie, że wysłuchanymi modlitwami są tylko te z (a) – tak.
(*5) Grzechem, który sprowadza wieczną Śmierć – a więc grzechem przeciwko Duchowi Świętego Boga – jest całkowite zanegowanie dzieła i Osoby Jezusa jako Bożego Syna. Tak właśnie czyniło wielu religijnych przywódców Izraela, którzy wręcz oskarżali Jezusa o działanie w mocy Belzebuba (por. Mt 12,24; Mk 3,22; Łk 11,15). Kto więc twierdzi, że Jezus jest związany z siłami ciemności, ten odrzuca świadectwo Bożego Ducha Świętości o Chrystusie, a więc świadomie występuje przeciwko świętości samego Boga, czym nieodwracalnie skazuje się na wieczne potępienie (por. także Jk 5,20). Ta sytuacja dotyczy jednak tylko niewierzących, a więc ludzi, którzy nie trwają w Chrystusie. Są oni w takim samym przeciwieństwie do wierzących jak nieoddychający (martwi) do oddychających (żywych). Jednak ten akapit, jak i cały list, nie jest skierowany do niewierzących, lecz do wierzących (oddychających). Komentowane tu słowa odnoszą się do relacji między braćmi i siostrami w wierze, a więc ludźmi, którzy weszli już na drogę zbawienia. Dla tych ludzi jedynym grzechem prowadzącym do wiecznej Śmierci jest trwałe odstąpienie od Jezusa (por. Hbr 6,4-8), co równa się zejściu z drogi zbawienia.
(*6) Wygląda więc na to, że modlitwa za osobę, która poznała osobiście Chrystusa, a później z całą świadomością Go odrzuciła, jest bezcelowa. Co prawda Apostoł nie stawia sprawy ostro i nie pisze, że nie wolno się za taką osobę modlić. On po prostu stwierdza, że nie daje takiego polecenia. Jest tyle spraw, o które można i trzeba się modlić, że w ich perspektywie modlitwa za osobę, która świadomie odstąpiła od Chrystusa, wydaje się po prostu marnowaniem czasu i energii. Podobnie Apostoł Paweł także nie zalecał modlitwy za takie osoby, lecz jako drogę do ewentualnego ich ratunku nakazywał wydanie takich ludzi szatanowi, a więc duchowe odcięcie się od nich i pozostawienie ich w mocy szatana bez modlitewnego wsparcia wspólnoty (por. 1 Kor 5,5; 1 Tm 1,20).